piątek, 9 grudnia 2016

Chapter X

Powoli otworzyłam oczy. Pierwszym, co zobaczyłam, była tarcza zielono-białego budzika stojącego na stoliku nocnym przy moim łóżku. Wskazówki wskazywały godzinę 15.30. Czemu spałam...?
- Dzień dobry, Diano - usłyszałam dziewczęcy głos. Wzdrygnęłam się, usiadłam i odwróciłam w jego stronę. Należał do fioletowowłosej dziewczyny.
- Skąd wiesz, jak mam na imię? - zapytałam się jej. Przez krótką chwilę widziałam zdziwienie na jej twarzy.
- Ramon mi powiedział. Jestem Silietta Dixon, a to...
Wskazała na podobnego do niej chłopaka, który nonszalancko opierał się o ścianę obok drzwi. Przerwałam jej moją wypowiedzią:
- Twój kuzyn, Nikołaj Dixon. Znam wasze imiona, ale zupełnie nie mogę sobie przypomnieć skąd - dodałam, przez to, że skierowało się na mnie pięć par zdumionych oczu. Byłam skołowana a przez mój umysł przemknęła bardzo przekonująca myśl o tym, że o czymś zapomniałam.
Nagle moją uwagę przyciągnął pierścień znajdujący się na mojej prawej ręce. Po chwili intensywnego wpatrywania się w dziwnie fosforyzujący, zielony kamyczek, skierowałam wzrok na dłonie kuzynostwa. Nikołaj miał taki sam pierścień na środkowym palcu prawej ręki, a Silietta na serdecznym lewej. Z naszego zgromadzenia tylko Anamika nie miała nic na żadnym palcu.
- Wszystko w porządku z twoimi nogami? - zapytała nagle Ana, wyrywając mnie z moich rozmyślań. Potwierdziłam krótkim "tak", aczkolwiek nie wiedziałam, czemu miałoby być z nimi coś nie w porządku. Dziewczyna uśmiechnęła się, usłyszawszy moją odpowiedź.
Nikołaj klasnął w ręce, zwracając tym samym uwagę wszystkich na swoją osobę. Przestał opierać się o ścianę i zrobił dwa kroki do przodu.
- Skoro wszyscy tutaj jesteśmy to może zrobimy coś konstruktywnego? - zapytał, zacierając dłonie.
- Coś konstruktywnego? - powtórzyłam w tym samym czasie, co Anamika.
- Pomóżmy Ramonowi - wyjaśnił, co sprawiło, że rudy kot popatrzył się na niego z ciekawością i nadzieją. Z kolei ja spojrzałam się na dachowca ze zdziwieniem. Musiał poczuć na sobie mój wzrok, bo odwrócił się w moją stronę i powiedział telepatycznie:
Kiedyś byłem, człowiekiem, Diano. Lecz utknąłem w tym kocim ciele - jego głos był pełen melancholii, przez co miałam wielką chęć, by go jakoś pocieszyć, ale, niestety, nie wiedziałam jak. Na szczęście, najwidoczniej Nikołaj wiedział jak to zrobić, więc wzięłam przykład z Ramona i spojrzałam się na niego z nadzieją.
- Jak możemy to zrobić? - spytałam.
- Cofając się w czasie i zmieniając jego przeszłość - odpowiedziała Silietta, patrząc się w nieokreślonym kierunku.
- Ale jak to?! - krzyknęła oburzona Anamika. Zdziwiła mnie tym krzykiem. Znowu. - Przecież, jeśli zmienimy jego przeszłość, to nigdy nie będzie kotem, nigdy nie powie Silietcie o Dianie, przez co ona i Nikołaj nigdy się z nami nie spotkają!
- Masz rację... - odparł Nikołaj, po chwili ciszy. Przez minutę wyglądał, jakby nad czymś intensywnie myślał, po czym powiedział: Lecz to nie powinno się stać, jeśli będzie z nami obecny podczas, gdy będziemy wykonywać, wspomniane wcześniej, zadanie. Szansa na to wynosi pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Jednakże - podniósł rękę w stronę Anamiki nie dając jej tym samym szansy na wypowiedzenie się. - jeśli stałoby się tak, że Ramon zniknąłby również z naszej przeszłości, to my byśmy i tak się dalej znali. Spotkalibyśmy się w tym samym miejscu i o tym samym czasie, tylko że z innych powodów, których nie moglibyśmy jasno opisać. Albo znalibyśmy się nawzajem, nie wiedząc skąd, tak jak Diana zna nas.
Dzięki za przypomnienie mi tego wydarzenia, przez które jestem totalnie skołowana - powiedziałam sarkastycznie w myślach.
Ależ nie ma za co - usłyszałam po chwili zdanie, wypowiedziane również sarkastycznym głosem. W tej chwili musiałam wyglądać jak rażona piorunem, tak mnie to zaskoczyło. Chwilę mi zajęło, zanim zorientowałam się, że usłyszałam w głowie głos Nikołaja. Ale jak to możliwe?
Posiadacze pierścienia potrafią rozmawiać telepatycznie - usłyszałam znowu w myślach. - Istnieje kanał ogólny, w którym to wysyłasz wiadomość do wszystkich, prywatny, którym porozumiewają się między sobą tylko dwie osoby, a także osobisty, którym są po prostu twoje własne myśli. Ja umiem czytać w myślach, a co za tym idzie, podsłuchiwać kanały osobiste i prywatne.
Z otwartymi ustami patrzyłam się na chłopaka, nie wiedząc, co mam na to odpowiedzieć. Nagle poczułam szturchnięcie w ramię.
- Wszystko w porządku, Diana? - zapytała Silietta, po czym tak nadmuchała różowego balona z gumy, że nagle pękł z głośnym dźwiękiem. Wzdrygnęłam się, po czym odpowiedziałam "tak". Odsunęłam kołdrę i postawiłam stopy na podłodze. Wstałam.
- No to... Cofamy się w czasie? - zapytałam.
Nikołaj pokiwał głową, po czym przeszedł parę kroków i złapał dłoń swojej kuzynki. Ona z kolei złapała moją, ja Anamiki, Anamika Toto, a Toto Nikołaja, zamykając w ten sposób nasz okrąg. Ramon wskoczył na moje ramię, po czym wszystkich nas pochłonęło zielone światło wyglądające jak z innej planety. Po krótkiej chwili zaczęłam znowu widzieć. Mrugnęłam parę razy i, gdy wszystko stało się na powrót wyraźne, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Znajdowaliśmy się w niezbyt dużym pokoju o białych ścianach i niebieskich meblach. Gdzieniegdzie znajdowały się naklejki z samolotami. Pod bosymi stopami poczułam miękki dywan. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że jest cały szary.
Puściliśmy swoje ręce. Podeszłam do biurka, na którym leżało zdjęcie klasowe klasy 3 E. Moją uwagę zwróciła roześmiana twarz rudowłosego chłopca o szarych oczach i z mnóstwem piegów. Siedział na środku pierwszego rzędu i wyglądał na szczęśliwego.
Diano, to mój pokój - gdyby koty potrafiły płakać, ten na moim ramieniu na pewno teraz by to robił. Obejrzałam się na niego i zauważyłam, że patrzył się na zdjęcie, na które przed chwilą ja patrzyłam. W jego oczach widziałam ogromny smutek. W jednej chwili dotarło do mnie, że to on był tym roześmianym chłopcem ze zdjęcia. Nie wiedziałam, ile lat tkwił w nieswoim kocim ciele, wiedziałam tylko, że to i tak było dla niego za długo. Nie ważnym było czy po tym jak zmienimy jego przeszłość on zniknie z naszej, czy nie. Liczyło się tylko to, żeby już nigdy nie musiał być tak smutny.
Moje rozmyślania przerwało otworzenie się drzwi. Szybko spojrzałam się na nie i zobaczyłam, że ktoś wchodzi do pokoju. Inni zrobili to samo. W drzwiach pojawił się dziewięcioletni chłopiec ze zdjęcia. Na jego twarzy odmalowało się bezgraniczne zdziwienie. Już otwierał usta, żeby krzyknąć, lecz w tym momencie zobaczył kota na moim ramieniu.
- Ramon...?